Zapraszam na ULUBIEŃCÓW 2020 w kategorii MAKIJAŻ 🙂 Podzieliłam to na następujące grupy:

  • PODKŁADY
  • KOREKTORY
  • PUDRY
  • KONTUROWANIE – RÓŻE+BRONZERY
  • BAZA POD CIENIE + CIENIE 
  • TUSZE + KREDKA DO BRWI

Znajdują się tutaj aż trzy moi ulubieńcy. Nie mogłam zdecydować się na jeden, bo w zależności, w jakim stanie jest moja skóra i jakie mam wymagania danego dnia taki podkład wybieram. W roku 2020 intensywnie korzystałam z:

⇒BIELENDA MAKE-UP ACADEMIE – FLUID MINERALNY  ROZŚWIETLAJĄCY Z SOKIEM Z TRUSKAWKI

⇒EVELINE – SELFIE TIME – KRYJĄCO-NAWILŻAJĄCY PODKŁAD & KOREKTOR

⇒BELL HYPOAllergenic -LIFT COMPLEX MAKE-UP SPF15 – HYPOALERGICZNY PODKŁAD LIFTINGUJĄCO – REGENERUJĄCY

Podkreślę, że nie lubię mieć tapety na twarzy. Moja skóra jest mieszana w stronę bardziej suchą. Staram się wybierać produkty lekko/średnio kryjące, które będą wyglądać tak, jakby ich nie było.  Jeżeli szukasz dużego krycia i mocnego matu to zmykaj do innego tematu;) Kocham nawilżenie, lekki i świeży wygląd i delikatne rozświetlenie.

Oczywiście KAŻDY podkład czy krem BB ZAWSZE pudruję, ale robię to delikatnymi pudrami – nigdy matującymi bo efekt jest wtedy odwrotny. Skóra się wysusza i produkuje więcej sebum. Ale to zapewne wiesz:)

Dwa pierwsze produkty to takie „dzienniaczki” . Najczęściej sięgałam po BIELENDĘ MAKE-UP ACADEMIE. Uwielbiam ten produkt! Daje świeży i naturalny efekt rozświetlenia. Nie widać go na twarzy, nie wysusza skóry, nie zapycha jej. Myślę, że bardziej jest to krem BB niż fluid.

Nakładam go palcami, a potem doklepuję gąbka. Szybko, łatwo i przyjemnie:) U mnie utrzymuję się cały dzień, a tam, gdzie go zetrę przez przypadek (wiadomo – nos) to i tak nie rzuca się to w oczy, bo jego wykończenie jest takie pół-przejrzyste. No super jest!

EVELINE – SELFIE TIME używam, gdy potrzebuje ciut większego matu. Nie uważam, żeby był on nawilżający – co to to nie. Również nie kryje 100% jak ten z Bielendy i również jest bezproblemowy w aplikacji. Jeżeli się ściera to równomiernie i małych ilościach  – żadnych plam nie zauważyłam przy zmywaniu makijażu.

Nie widać go na skórze, nie wchodzi w zmarszczki i na szczęście też nie zapycha.  Gdy moja skóra jest ładnie wypielęgnowana i „napojona” sięgam właśnie po niego (mimo testów innych produktów tego mam już 2 opakowanie;). Mniam!

Gdy potrzebuję czegoś trwalszego, bo wiem, że po pracy będę musiała gdzieś wyjść i do wieczora chcę wyglądać dobrze, to sięgam po BELL HYPOAllergenic LIFT COMPLEX. I tutaj również nie uzyskuje się krycia na 100%. Ładnie wygładza skórę, dzięki czemu wygląda się młodziej 😀 Nie mogę go używać na co dzień, bo po paru dniach z rzędu wysusza mi skórę. Gdy go używam, muszę mieć nawilżoną dobrze skórę, bo niestety obietnica Producenta o utrzymaniu nawilżenia przez ten podkład nie jest spełniona. Mimo tego bardzo lubiłam ten produkt w 2020 roku.

Nie mam tutaj żadnego podkładu długotrwałego – takiego na imprezy, gdyż jak wiadomo, w 2020 roku było o nie ciężko, więc nawet nic nie testowałam w tym temacie. Gdy już zdarzyła się jakaś impreza, to wybierałam BELL HYPOALLERGENIC NUDE LIQUID POWDER (pisałam o  nim w ulubieńcach 2019 TUTAJ).

 

TOO FACED BORN THIS WAY MULTI-USE SCULPTING CONCEALER

⇒ MADARA ORGANIC SKINCARE – LUMINOUS PERFECTING CONCEALER

O korektorze z TOO FACED pisałam już w tamtym roku w ULUBIEŃCACH (czytaj TUTAJ). I pomimo testów kilku innych w 2020 roku, ten ponownie kupiłam, bo jest po prostu dla mnie najlepszy. Dobrze zakrywa moje cienie (choć zaznaczam, że nie mam ich już bardzo dużych i nie potrzebuję 100% krycia – jednak dobra pielęgnacja popłaca;), jest lekki, nie zbiera się w zmarszczkach, nie wysusza. Ładnie trzyma się pod okiem nawet nieprzypudrowany (staram się w ogóle już nie pudrować tych okolic). To już mój stały pewniak!

Na dużą uwagę zasługuje również naturalny korektor rozświetlający z MADARY. Zużyłam go w tamtym roku z wielką przyjemnością. Podobnie zachowywał się na mojej skórze jak wyżej wspomniany, ale po jego użyciu czułam większe nawilżenie. Tworzył taką mięciutka kołderkę pod okiem. Niestety, jako że to produkt naturalny, jego trwałość nie była taka dobra, no ale coś za coś. Puder pod oczy z Paese (o nim niżej) ratował sytuację.

Jedyne co mnie nie przekonało do ponownego zakupu to w zasadzie cena i kolory. Numer dwa był dla mnie trochę za ciemny (podczas lata jeszcze mi to jakoś ugrało) a numer jeden był dużo za jasny;/.  Mimo tego uważam, że to naprawdę bardzo dobry korektor i nie mogłam go tu nie umieścić!

P.s. Madara często robi niezłe promki, więc warto go wtedy zgarnąć;)

 

⇒ AFFECT – MINERALNY PUDER SOFT TOUCH

⇒PAESE – PUDER POD OCZY PUFF CLOUD

Ulubionym pudrem w 2020 był MINERALNY PUDER Z FIRMY AFFECT.  Rok temu wygrałam go w jakimś konkursie i nie wiązałam z nim żadnych nadziei. Nawet nie szukałam wtedy żadnego pudru, bo miałam już swój ideał (MY SECRET LOOSE TRANSPARENT POWDER – pisałam o nim w ULUBIEŃCACH 2019r  TUTAJ). Ale jak już go miałam to użyłam i bardzo pozytywnie mnie zaskoczył – na tyle, że z przyjemnością dobrnęłam do ostatniego okruszka.

Dobrze utrwalał makijaż, bez względu czy to był krem BB czy podkład. Jego wykończenie nie było matowe tylko takie miękkie, delikatnie świetliste (w pozytywnym znaczeniu). Często pudrowałam nim lekko okolice pod oczami i  również spisywał się wyśmienicie. Myślę, że jeżeli masz suchą skórę, to również będzie dla Ciebie HIT! Polecam:)

Co do PUDRU POD OCZY z PAESE to  było tak, że cały rok 2019 szukałam idealnego pudru pod oczy. Każdy puder jaki testowałam wtedy, był dla mnie albo zbyt wysuszający, albo za bardzo matujący, albo miał jakieś mega błyszczące drobiny, których nie akceptowałam.

No i pojawił się ten z PAESE, który jest idealny. Obecnie staram się w ogóle nie pudrować okolic pod okiem, ale jeżeli już to ten jest do tego najlepszy. Koniecznie musiałam o nim wspomnieć, bo jeżeli szukasz takiego kosmetyku, to zainteresuj się tym ziomkiem, bo wymiata!

Utrwala korektor na mur-beton, nie ma żadnych dziwnych świecących drobin, ładnie wygładza i co najważniejsze-okolica pod okiem nie wygląda jak pustynia Sahara! To taka, niewybielająca,  lekka chmurka pod oczy.

Wiadomo, że po dłuższym używaniu lub bez dobrej pielęgnacji, żaden puder cudów nie zrobi, ale przy tym nie odczuwałam dodatkowego przesuszenia jak po innych pudrach. Nie wiem jakby to było po np. rocznym używaniu dzień w dzień, ale powiedzmy, że ten produkt to takie „mniejsze zło” w tej kategorii:)

 

⇒INGLOT – PUDER DO MODELOWANIA TWARZY HD FREEDOM SYSTEM, KOLOR: 505

⇒GLAM SHOP – RÓŻ GLAMCHEEK, KOLOR: PANNA MŁODA

BRONZERA Z INGLOTA trochę się bałam, bo nie mam wprawy w konturowaniu twarzy, a on wydawał mi się taki ostry i ciemny. Ale gdy zaczęłam go używać i nauczyłam się go dawkować, to go bardzo polubiłam i wykorzystałam do cna. Niestety na powyższym zdjęciu go nie ma, bo fotografowanie pustego pojemniczka nie miałoby sensu.

Super się z nim pracowało, ładnie się rozcierał, trzymał się cały dzień i co bardzo ważne – nie powodował żadnych wyprysków! A z tym rożnie bywa. Kolor 505 to ładny chłodny odcień, który dobrze współgrał z moją bladą twarzą. Plam też nie tworzył, za co nabył u mnie dodatkowe plusy. 

Poniżej zestawienie Inglota z kilkoma odcieniami moich ulubionych bronzerów  (oprócz tego z Bell, bo jego kolor był dla mnie tragiczny)

Róż z GLAM SHOPU w kolorze PANNA MŁODA używam już od 4 lat (duże opakowanie zużyłam i teraz zdecydowałam się na mniejszą, bo wydaje mi się to bardziej praktyczne i higieniczne) i go uwielbiam. Kolor neutralny, który pasuje do wszystkich makijaży. Jest łatwy w obsłudze, trwały i mega wydajny. Doskonała jakość w niskiej cenie!

 

BAZA POD CIENIE ETUDE HOUSE, PROOF 10

⇒ CIENIE DO POWIEK FREEDOMINATION REFILL NABLA, KOLORY: MILLENIUM I LUNA

⇒ PALETA CIENI SMASHBOX COVER SHOT, MINIMALIST

⇒ PALETA CIENI TARTE TARTELETTE IN BLOOM CLAY

 

Zacznę od bazy pod cienie z  ETUDE HOUSE. Kupiłam ją przy okazji na iHerb, bo widziałam kiedyś, jak pewna Youtuberka ją zachwalała, twierdząc, że jest lepsza od mojego dotychczasowego ulubieńca z URBAN DECAY (pisałam o nim TUTAJ).

Mam bardzo tłuste powieki, więc u mnie bez bazy ani rusz. I muszę przyznać, że to baza jest naprawdę niezła. I to za ok 25zł.

Spełnia swoją funkcję doskonale, trzyma dobrze cienie, nic się nie roluje w ciągu dnia. Wydajna jak pieron. Jedynie opakowanie jest beznadziejne, bo pod koniec trzeba je ucinać i bardzo dużo produktu, którego tam jest jeszcze sporo, wysycha zanim się go zużyje. Ale to zdecydowany ulubieniec 2020 roku.

CIEŃ  DO POWIEK FREEDOMINATION REFILL NABLA w kolorze  MILLENIUM jest moim  ulubieńcem od dawna. Pisałam o nim w ulubieńcach 2019roku (TUTAJ) i nadal go uwielbiam. To już moja 2 sztuka:) Dokupiłam jeszcze kolor LUNA i lubię go równie mocno! Idealne na co dzień! 

Moje ulubione paletki i w zasadzie jedyne, jakie mam to paleta ze SMASHBOX-a i z TARTE.

COVER SHOT, MINIMALIST najbardziej lubię za kolory. Nie jest ona jakościowo najlepsza, ale naprawdę sięgałam po nią często i nadal zamierzam. Do dziennych lekkich makijaży jak znalazł!

 

Natomiast paleta TARTELETTE™ IN BLOOM jest doskonała pod każdym względem. Gdybym miała wybrać tylko jedną paletę, którą miałabym używać, byłaby to właśnie ta.  Kocham ją za jakość, za łatwość pracy i za kolory (choć za dwoma nie przepadam- rebel i leader!). Nie osypują się, ładnie się rozcierają i do tego cudownie pachną czekoladą. Mniam ♥

 

MAYBELLINE BROW SATIN – DWUSTRONNA KREDKA DO BRWI

⇒ TUSZ DO RZĘS AVON – 5 IN ONE LASH GENIUS

L’OREAL PARIS FALSE LASH SUPERSTAR X FIBER MASCARA

BROW SATIN to najlepsza  kredka, jaką miałam. Z jednej strony jest kredka a z drugiej gąbeczka z pudrem.  Częściej używam tej pierwszej, bo uzyskuje nią bardziej precyzyjny i delikatny efekt.  Szybko i sprawnie to jest to!  Do tego jest wydajna i nie łamie się. Idealna.

Tusz z AVONU to mój ulubieniec od dawna. Rok temu również był w HITACH. Nadal go lubię najbardziej.  Pogrubia, wydłuża, nie skleja rzęs i nie kruszy się w ciągu dnia. Zawsze mam go w zapasie♥.

Na co dzień bardzo polubiłam również maskarę z L’OREAL X FIBER. Trafiłam na nią przypadkiem i została ze mną na dłużej – kupiłam nawet kolejne opakowanie. Najbardziej lubię w niej to, że się super zmywa. Ma dwie strony, ale ja używam tylko jednej. Druga ma w sobie włókna, ale ciężko mi się to nakłada, więc w ogóle zrezygnowałam z tego. Ale ta jedna część daje świetnie rade! Codzienny efekt zadowalający i zmywanie cacuszko. Trochę się kruszy w ciągu dnia, ale minimalnie. Na większe wyjścia się nie nadaje, ale codziennie do pracy ideolo:)

 

Dobrnęłam do końca tego zestawienia, uffff  i gratuluję, jeżeli Ty też:)

Serdecznie zapraszam do wpisu o ulubieńcach pielęgnacyjnych do twarzy TUTAJ.

Jeżeli masz czas i ochotę to proszę podziel się swoimi hitami 2020 roku:)

Pozdrawiam!

🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *